Regaty

Praktyka oceaniczna

Przedłużenie życia autopilota, czyli praktyka oceaniczna.

23 stycznia 2024

Dobrze ustawiona łódka, to szczęśliwy autopilot

Płyniemy przez Atlantyk. Gorąco, ale wiatr wrócił, więc bywa znośnie. Standardem jest brak koszulki i spanie bez przykrycia. Wiatru zrobiło się już tyle, że w nocy wszedł pierwszy ref na grocie, a potem żagiel poszedł zupełnie w dół. Jazda na samej genui nr 2 postawionej na spinakerbomie i tak dawała prędkość ok. 6,5kt. Żagle są dobierane nie tylko do kursu i siły wiatru, żeby jak najszybciej ciągnąć łódkę, ale też tak, żeby łódka płynęła jak najrówniej kursowo na fali. Chodzi o to, by autopilot pracował jak najmniej. Z dwóch powodów. Po pierwsze - taki autopilot żyje dużo dłużej. To urządzenie mechaniczne i, jak każdy mechanizm, po prostu się zużywa. Wymaga serwisu, wymiany części itd. Oszczędzając autopilota oszczędzamy pieniądze. Po drugie - taki autopilot bierze mniej prądu. W naszym wypadku autopilot to najbardziej prądożerny odbiornik na jachcie. Bardziej niż nasza lodówka. Szok i niedowierzanie?:) Lodówka była na Hultaju gdy go kupiliśmy i leżała schowana na strychu przez 2 lata. To naprawdę nie jest niezbędna rzecz na jachcie. My tam teraz trzymamy przede wszystkim napoje, a w zasadzie wodę gazowaną. Bo to jest ważne :)

 

 

Hydrauliczny napęd na Atlantic Puffin

 

Plusy i minusy

Wracając do autopilota - nasz w tym momencie pracuje około 20-22 dni w miesiącu 24h na dobę. Bez przerwy w różnych warunkach. I robiłyby to nawet, gdybyśmy jechali przy 20kt węzłach wiatru pod spinakerem. Ale po takiej jeździe na Martynice czy innym najbliższym lądzie konieczny byłby serwis. Czyli kasa do wydania. Kolejny problem z pracą pilota w różnych warunkach to bilans prądowy - nie wiadomo czy starczyłoby prądu, więc trzeba dokupić solar czy zorganizować inny sposób pozyskiwania prądu np. większe akumulatory czy mocniejszy alternator do ładowania się z silnika. Ale wtedy trzeba brać więcej paliwa. No i to ogromny dyskomfortu uruchamiać coś co hałasuje, śmierdzi no i grzeje wnętrze łódki. Generalnie wszystko źle i więcej kasy trzeba wydać:)

 

Trym wzdłużny, trym poprzeczny

Teraz nasz autopilot pracuje w trybie „największego lenia” czyli ustawiony jest na najmniejszą czułość. Wtedy nie trzyma idealnie kursu, wolniej reaguje, ale najmniej się zużywa i bierze najmniej prądu. Czyli jest najtańszy w utrzymaniu. Ale praca autopilota jest bezpośrednio zależna od trymu i prowadzenia łódki. Trym wzdłużny - przy wietrze z tyłu lepiej odciążać dziób, bo jacht ma mniejszą tendencję do tzw. wywożenia na fali. Autopilot ma mniej do kontrowania, a fala na oceanie jest zawsze. Trym poprzeczny - jeżeli nie żeglujemy idealnym fordewindem, to łódka zawsze będzie, nawet przy kursach pełnowiatrowych, miała przechył na zawietrzną, który jest regularnie pogłębiony przez falę nadchodzącą od tyłu. A każdy przechył to automatyczne skręcanie łódki. I musi znowu kontrować to  autopilot. Dobalastowanie nawietrznej burty np. zapasami czy żaglami usztywni łódkę i zmniejszy głębokość przechyłu, a tym samym odciąży w pracy autopilota. 

To nie jest przepis tylko dla małych, lekkich łódek. To dotyczy wszystkich jachtów również tych 15-20 metrowych i turystycznych. I na nich też mamy takie opcje. Np. zbiorniki z wodą. Na transatlantycką trasę z reguły zalane są wszystkie. Ile ich jest? Jak rozmieszczone? Na każdej burcie po jednym? To zużywajmy wodę najpierw z zawietrznego. Jest zbiornik pod koją dziobową? To zacznijmy od niego by odciążyć dziób.

Samotnie przez Atlantyk na 5 metrowej Małej Mi. Dwa foki ciągną dziób, grot przez 4 tygodni leżał na pokładzie.

 

Stabilizacja - nie tylko jedzenia na stole

Trzeba też pamiętać, że łódka z pustym, lekkim dziobem mniej nurkuje w fale, czyli łódka mniej się kołysze wzdłuż osi podłużnej jachtu. Łódka dobrze odciążona z zawietrznej burty, dociążona po nawietrznej jest sztywna, mniej się buja poprzecznie a przechyły nie są tak głębokie. Jacht staje się łatwiejszy do życia, bardziej komfortowy. Jedzenie nie ucieka ze stołu czy talerzy. Ciężko te rady zastosować w żegludze turystycznej w krótkich rejsach, ale też się da. Płynąc z Porto do Lizbony będzie praktycznie tylko prawy hals, a na 1-2 dobowy odcinek nie potrzebujemy brać wody pitnej na full. Więc zalejmy zbiornik tylko ten z prawej burty. Z kolei żegluga oceaniczna to często wielodniowa, a nawet wielotygodniowa jazda jednym halsem. I mamy dużo czasu by ustawić (czyt. namęczyć się przy przenoszeniu rzeczy) odpowiednio jacht.

Manfred, samoster wiatrowy Małej Mi. Koszt-butelka porto i resztki z budowy jachtu.

 

Żagle, rumpel i wyczucie łódki

Co możemy jeszcze zrobić, żeby autopilotowi było lepiej? Przede wszystkim odpowiednio ustawić żagle. Współczesne jachty, szczególnie duże, mają urządzenia sterowe (najczęściej koła sterowe) często z przekładnią hydrauliczną, które są komfortowe i łatwe w obsłudze. Nawet gdy mocno wieje i w dużym przechyle jesteśmy wstanie prowadzić jacht jedną ręką, a w drugiej trzymać kakao. Te systemy sterowe zabrały nam bardzo ważny w żegludze wskaźnik - jak ciężko jest łódce? Każdy, kto żeglował z rumplem wie, że można na nim od razu i bezpośrednio wyczuć, że łódka wchodzi w przechył (od wiatru lub od fali), próbuje ostrzyć, ciągnie ster-rumpel i musimy to kontrować siłą swoich mięśni, żeby zapobiec zmianie kursu i utracie kontroli. I te wszystkie informacje dostajemy bardzo bezpośrednio. Przy kole sterowym często dopiero gdy już tracimy kontrolę i jest za późno na zareagowanie sterem zaczyna się akcja luzowania żagli i próba wyprostowania łódki np. balastem ludzkim.

 

cdn.

 

  Jeżeli podoba Ci się ten artykuł to może 

 

info@calloftheocean.pl

 

Kontakt

Szymon

(48) 792 717 355

Ania

(48) 533 006 566

Social Media

Copyright 2022 Szymon Kuczynski - Zew Oceanu

Sponsorzy