Hultaj, po za tym, że jest większy, ma wiele cech wspólnych z Atlantic Puffin. Pokład przekładkowy z laminatu poliestrowo-szklanego, a kadłub monolityczny. Brak kabin, szaf, taki open space. Minimalistyczna zabudowa i goły laminat od wewnątrz. Brak jakiekolwiek tapicerki i izolacji. Ponieważ Hultaj ma płynąć jeszcze bardziej na południe niż Puffin to postaramy się tym razem odpowiednio dostosować jacht do warunków klimatycznych, w których spędzi też dużo więcej czasu niż poprzednio w rejsie non stop.
Nasze Figaro ma przekładkowy pokład, ale już kadłub monolityczny, a laminat jest bardzo słabym izolatorem. Już sklejka jest lepsza, mniej się nagrzewa i lepiej izoluje od zimna. Dwie osoby pod pokładem 9 m jachtu wytwarzają, przy temperaturze plus 10 stopni Celsjusza na zewnątrz jachtu, tyle pary wodnej wewnątrz, że krople spadają w nocy na twarz i budzą. A śpiwory są przemoczone od dotykania mokrych burt. Generalnie stwarzamy całkiem niezłe warunki, żeby pojawiła się pleśń na jachcie. Oczywiście wentylacja też jest ważna, ale w gorszych np. sztormowych warunkach dość utrudniona - wtedy zamyka się wszystkie luki, a nawet wywietrzniki. Na oceanicznym jachcie powinna być taka możliwość, bo każdy jacht może się wywrócić i każdy jacht da się przykryć falą.
Do tematu podchodzimy kompleksowo. Po pierwsze izolacja termiczna, a po drugie ogrzewanie. W tym drugim przypadku zdecydowaliśmy na ten moment na Webasto, czyli piecyk na diesla, który podgrzane powietrze rozprowadza po jachcie. Ale żeby ogrzewanie miało jakiś większy sens podczas długiej wyprawy jacht powinien być dobrze zaizolowany. Bo może się okazać, że grzanie będzie musiało być włączone praktycznie non stop, inaczej jacht momentalnie się wychłodzi.
Większość seryjnych łódek ma bardzo słabą izolacje. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie jest tak źle - jest tapicerka, wkładki, zabudowa. W praktyce mamy całą masę mostków cieplnych. Nawet na łódkach, które mają przekładkowe zarówno pokład jak i kadłub, bo na przekładce z pianką nie można mocować okuć itp. Tam wszędzie najczęściej jest gruby monolityczny laminat, który nie jest żadnym izolatorem termicznym. Plus jeszcze metalowe okucia, które wystają i na pokładzie i od strony kabiny. To duża ilość dziur cieplnych.
Nasz plan na izolację, to pokrycie całej powierzchni wnętrza łódki dwiema lub trzema warstwami pianek izolacyjnych.
U nas to jest o tyle proste, że mamy łatwy dostęp do praktycznie każdej powierzchni kadłuba i pokładu. Nie ma u nas tapicerki, żadnego pokrycia drewnianego. W zasadzie nie ma nawet jaskółek. Miejsca trudno dostępne to tylko przestrzenie za zbiornikami balastowymi, które mamy wzdłuż hundkoji. Pierwsza warstwa to czarny, spieniony kauczuk o grubości 6mm. Dlaczego nie pianka polietylenowa jak np. karimata? Owszem, jest dużo tańsza, jest w kolorach innych niż czarny. Ma też bardziej trwałą powierzchnię i to ją trochę dyskwalifikuje jako pierwszą warstwę. Pianka kauczukowa jest miększa, elastyczniejsza, delikatniejsza, prostsza w układaniu. To bardzo ważne. Klejąc izolację do laminatu nie możemy zostawić najmniejszej pustki miedzy tymi materiałami. W przeciwnym wypadku zostawimy idealne miejsce do rozwoju grzyba.
I dlatego kładziemy najpierw cienką warstwę pianki kauczukowej, którą przyklejamy bardzo uważnie. Dopiero na to pójdzie właściwa warstwa izolacyjna, grubsza od poprzedniej czyli właśnie pianka polietylenowa. Kilkuwarstwową izolacją wyeliminujemy również mostki cieplne, które mogą powstać między panelami pianki - trudno jest położyć całą izolację z jednego kawałka. My zakupiliśmy piankę Armaflex Ace 6mm. Koszt to niecałe 20 złotych za m2.
info@calloftheocean.pl
Kontakt
Social Media
Copyright 2022 Szymon Kuczynski - Zew Oceanu
Sponsorzy